7.
Obudziła się cała mokra. Ze strachu chyba, bo przecież się nie zsikała. Gdyby była się zsikała, to nie chciałoby jej się tak bardzo, jak jej się chciało. Ucieszyła się, że nawet obudzona w środku nocy potrafi myśleć logicznie. I że trzeba wstać i udać się do łazienki, zdecydowała. Podeszła do drzwi. Idąc jeszcze, zauważyła coś dziwnego. Nie, że drzwi zamknięte. Bo to też dziwne. Ale mniej. Bardziej zaniepokoiło ją to, co pod drzwiami zauważyła. Rosnącą kałużę jakiejś cieczy. Woda? Czyżby zostawiła otwarty kran w łazience? A może rura poszła? Coś wyraźnie sączyło się ze szpary między drzwiami a podłogą. Gorzej, bo kiedy się temu bliżej przyjrzała, woda tryskała już ze szpar po obu stronach drzwi, jakby korytarz po sufit był wodą zapełniony. Sięgnęła ręką do klamki, ale zamarłą wpół ruchu. Bo nie wiedziała, co zrobić, otworzyć, czy raczej przeciwnie, docisnąć skrzydło do futryny, napierając na nie całym ciałem.
Zanim zdążyła się zastanowić, drzwi za nią zdecydowały. Odskoczyły i uderzyły z taką mocą, że odrzuciło ją na środek pokoju. A po chwili potężna struga wlewającej się przez otwarte drzwi wody cisnęła nią dalej, o ścianę. Kiedy się ocknęła, krztusiła się wodą, w której się unosiła. Brakowało jej tlenu. Pomyślała, że to koniec. Że umiera. Zaczęła gwałtownie machać rękoma i płynąć w górę, lecz zanim zdołała się wynurzyć, z impetem uderzyła głową w sufit. Ten rozbił się na kawałki. Ucieszyła się, że ma taką mocną głowę. Bo inaczej kiepsko by to wyglądało. Spojrzała w górę i zamarła. Sufit był cały. To co, głowa jej się rozbiła? Zaczęła się macać po czaszce, ale wszystko wydawało się na swoim miejscu. Bólu też żądnego nie czuła. Spojrzała jeszcze raz pytająco na sufit, a ten na jej oczach zmienił kolor, z białego na czarny. Był teraz tablicą, na której jakiś mężczyzna, jak nauczyciel w klasie, coś pisał. Jakiś wzór. Nauczyciel wysoki, w ciemnym garniturze, twarzy nie widać, bo stał tyłem do niej, przodem do tablicy. Skąpy zarost na głowie, właściwie to prawie łysina. Miała wrażenie, że go zna, ale nie wiedziała skąd. Rozpoznawała symbole i już chciała je zamienić w jakiś sens, gdy naraz zniknęły i w ich miejsce pojawiły się na tablicy słowa. Albo się obudzisz i pójdziesz do łazienki, albo zmoczysz łóżko. Tak mówiły słowa. Po rosyjsku zapisane. Mężczyzna odwrócił się do niej twarzą i wtedy go rozpoznała. Poczuła paniczny strach.