Scena na balkonie

We are pleased to present this text here. The balcony scene is a part of a much larger text. It reminds us a bit of Shakespeare. However, it is not a play. Nor is it a love story. Perhaps it is a bit tragic. In Polish. 
(The author prefers to remain anonymous. We will fulfill his wish.) 

Jako trzecią część miałem wspaniałą ideę ze sceną na balkonie. Syn teścia stałby opierając się dłońmi o balustradę na balkonie domu i spoglądał na zachód słońca. Wyobraźcie sobie tylko wyraz symboliczny owej sceny. W kulturze zachodniej zmierzch oznacza przecież nie tylko koniec dnia i początek nocy, czyli przejście z jednego stanu do innego. Zachód jest także symbolem marzeń, kierunkiem, do którego wszyscy powinniśmy dążyć.
Wyobraźcie sobie jeszcze syna teścia ozłoconego wieczornymi promieniami słońca. Stojącego na balkonie i patrzącego w dal, poniekąd posąg na piedestale.

Niestety. Balkonu nie będzie. Z balkonu będziemy musieli zrezygnować. Po prostu dlatego, że w domu teścia na Foehr balkonu nie było, więc syn na balkonie stanąć nie mógł. Dom był co prawda dwupiętrowy, ale drugie piętro było tylko przebudowanym strychem, więc balkon by się nie zmieścił. W swoim własnym domu, w tym, który syn teścia odkupił od teścia [^Sprzedaż domu teścia nastąpiła przy obopólnej akceptacji ceny oraz warunków sprzedaży. Między innymi należał tutaj fakt spłat ceny domu (500.000,- EUR) miesięcznymi ratami. Jako pracownik banku, syn teścia miał szeroki dostęp do różnych produktów finansowych, między innymi do korzystnych dla niego warunków kredytowych. W tym wypadku syn teścia po podpisaniu umowy o kupno domu wziął pożyczkę na całą zaległą sumę 500.000,- EUR, którą od raz ulokował na osobnym koncie z dość korzystnymi odsetkami. 

Umowa sprzedaży przewidywała spłatę rat w okresie 30 lat. Syn teścia więc, dzięki operacji, tylko na pierwszy rzut oka przypominającej typowy spread przy kupnie akcji, syn teścia zarobił na kupnie domu ok. 100.000,- EUR. Muszę w tym miejscu jednak dodać dwie rzeczy: matka syna teścia wstawiła się u teścia za tym aby dom sprzedał synowi a nie jakiejś osobie postronnej, po drugie teść a i chyba jego żona też nic nie wiedzieli o operacjach syna.] zbudował sobie balkon. Na drugim piętrze. Teraz balkon zasłaniał widok z pracowni ale syn teścia pracowni nie używał. Nieraz stał na tym balkonie u siebie w domu i opierał się dłońmi o ciężką, czarną balustradę, która, łącznie z balkonem, niszczyła cały widok na piękny dom hamburski zbudowany na początku XX wieku. Lecz nie o to chodzi. Chodzi o fakt nie istnienia balkonu na Foehr no i o to, gdzie teraz syn teścia będzie stał w tak ważnej scenie.

Ok, może stać na wolnym polu, patrząc w dal i zadając egzystencjalne pytania. Wiatr poruszałby jego włosami. Ale co on by zrobił z dłońmi? Czy przystaje, w tak ważnym momencie, dłonie schować do kieszeni? Być może niektóre figury rzeczywiście tak się zachowują ale nie syn teścia. Nie z powodu dobrego wychowania. Raczej dlatego, że syn teścia zawsze uważał na swój wygląd zewnętrzny. Miał bowiem pełną świadomość faktu, jak wygląd zewnętrzny może wpłynąć na powodzenie lub niepowodzenie akcji. Czytaliście już, co mówi 10. Hexagramm – Lue? Więc właśnie. Nie mogę postawić go na polu. Nie w tej sytuacji.

Syn teścia wyszedł więc przed dom i stanął koło mnie, przy starym drewnianym płocie oddzielającym łąki od ogrodu. Spojrzał krótko na mnie, pokręcił głową i milczał.
W życiu są takie sytuacje, że czasami powinno się odejść, powinno się takiego misia pozostawić samego na tej łące, samego z jego ideologią, z jego bólami głowy oraz jego teoriami. I niestety, z jakiegoś dziwnego powodu się tego nie robi. I od razu zaczyna się tego żałować. Ja także żałowałem.

“Wiesz, kiedyś jeździłem konno” – powiedział syn teścia.
“A ty także jeździsz konno?” – spytał jednocześnie wyciągając papierosa z kurtki.
“Nie.” – odpowiedziałem i czułem już jak drga mi głos. Syn teścia mnie nie lubił. Ja go też nie lubiłem. Więc po co ta dyskusja.
Zaciągnął się tym papierosem a ja patrzyłem w dal.

I tutaj nastąpiła druga szansa na odejście. Niestety. Nie wykorzystana.
“Słuchaj, co ty myślisz?”
On czasami miał problemy z budowaniem zdań. TO znaczy nie problemy, chodzi o to, że w swoim życiu rodzinnym i zawodowym przyzwyczajony był do formułowania zdań niepełnych. Zarówno żona jak i sekretarka bardzo dobrze go rozumiały. Ja nie.

“Co ja myślę?”
“Nie rób mnie… Kurwa…”
Nie wynikało to z braku inteligencji, po prostu z przyzwyczajenia. No i z perspektywy i z odniesienia się do życia.
“Przecież wiesz o co mi chodzi!”
Syn teścia zaciągnął się jeszcze raz. Przy tym oddychał bardzo szybko.
“Nie.”

Teraz nastąpiło milczenie. Trzecia szansa na opuszczenie pola i ogrodu i tej rozmowy. Później często myślałem jeszcze o tej scenie i o synu teścia i nie wiem, dlaczego zachowałem siŁ tak jak się zachowałem. Było lato, być może miałem ochotę być na dworze. Być może wciągnął mnie ten zachód słońca, taki czerwony i piękny.
“Chodzi mi o niego… No kurwa…”
On normalnie nie kurwował.
“Ach. Nie martw się. On to przeżyje. Chemioterapia i….”

Teraz sytuacja stała się groźna. Syn teścia odwrócił się do mnie całym ciałem. Jego oczy patrzyły przez jakiś czas bardzo pilnie w moim kierunku. Nad moją dłonią przeleciał mały, biały motylek. Pokręcił się trochę i usiadł na drewnianej balustradzie.
“Co ty mnie kurwa pierdolisz?” – syn teścia zaciągnął się jeszcze raz papierosem.
“Czy ty mnie kurwa chcesz tutaj… Przecież wszyscy wiemy, że on niedawno umrze. Ma dni a może nawet godziny… Ma to przeżyć? Nie, kochany, on tego nie przeżyje. I przestań, do kurwy huja, przekręcać mi słowa w ustach albo wypowiadać za mnie jakieś teorie. Ok?”

W sumie jest mi trudno powiedzieć, czy w tym momencie też mógłbym odejść ze sceny. Niby nie ale może też i tak. Ale ja zostałem.
“Pytam cię, pytam cię poważnie, jako teologa, a ty nie masz się huju ze mnie nabijać, tylko mi bardzo poważnie odpowiedzieć na pytanie.”
Pytanie też, czy ta scena tak mogła by się odbyć na balkonie. Albo na łące bez balustrady. Bez tej balustrady miałbym więcej wolności. Niestety.
“Czy on… Czy on będzie żył po śmierci?”

“Nie”
Reakcja syna teścia zaskoczyła mnie co nieco. Nie wybuchł. Nie zdziwił się. Spytał bardzo rzeczowo:
“Michał, jesteś teologiem, czy jako teolog jesteś tego zupełnie pewien?”
“Tak, jestem zupełnie pewien. Nie istnieje życie po śmierci. Ty umierasz gdy umrzesz, nie przeżywasz tego.”

“Ale, czy nie jest to kwestia…”
“Wiary? Nie. Być może jestem teologiem ale po pierwsze nie wierzącym a po drugie nie jest to pytanie o wiarę a o dywagację. Uwierz mi, nie ma życia po śmierci. Nie ma nic.”
Patrzył jeszcze przez jakiś czas w zachodzące słońce. Tym razem skorzystałem z sytuacji, odwróciłem się i już chciałem odejść.
“To nie ważne.” – usłyszałem.
“To nie ważne, słyszysz? To jest obojętne, czy coś tam jest. On MUSI żyć po śmierci. Rozumiesz?
M U S I.”

Reszty jego wypowiedzi już nie słyszałem, szedłem do domu. Chciałem przed nim zjeść kolację i uciec do naszej sypialni i nie spotkać go przez najbliższe tysiąc lat.

To już koniec.

KEINE TRICKS ODER DEINE HÜBSCHE FRISUR IST IM EIMER

We proudly present a short story by Breslau GmbH named “Keine Tricks oder deine hübsche Frisur ist im Eimer”. The story was published first in 1994 on the occasion of the exhibition of Breslau GmbH.
Text and pictures ©by Breslau GmbH

God, King of Dreams

Romeo öffnete langsam die Tür, zog die Jacke aus und starrte in den Spiegel. „Ich muss etwas tun“ – dachte er – „irgendetwas“. Und die Intensität seiner Gedanken nahm mit dem Denken zu.

Zuerst stellte er die Kaffeemaschine an. Es war eine sehr gute Kaffeemaschine. Mit sehr vielen Funktionen. Doch Romeo hatte nie Zeit, all die Möglichkeiten ausprobieren zu können. Ein Geschenk von Julia. Zum Geburtstag. Er starrte die Machine an. Und für diesen einen Moment unterbrach etwas seine Gedanken. Ein Gefühl. Ein warmes Gefühl. „Liebe Julia“. 

Danach lief er in sein Zimmer. „Verdammt“ – sagte er laut – „Ich muss etwas tun!“. Er setzte sich aufs Sofa und starrte auf die weiße Wand vor ihm. Erst vor einem Jahr hat er sie weiß gestrichen. Mittlerweile wurde sie leicht gelb. Von all den Zigaretten, die er auf dem Sofa rauchte. 

Der Kaffee war fertig. Romeo ging wieder in die Küche. Er bewegte sich sehr schnell. Doch dann. Erstarrte er für einen Moment. Und ging wieder zurück ins sein Zimmer. „TUE ETWAS“, schrieb er in großen Buchstaben auf einen Zettel, den er an die gelbliche Wand neben all den anderen Zetteln desselben Inhalts heftete. Erst danach ging er in die Küche, goß sich den Kaffee in einen weißen Kaffeebecher ein, kehrte zurück in sein gelbliches Zimmer, setzte sich auf sein Sofa und schaltete den Fernseher an. Dessen Marke er vergessen hat, wusste aber, dass sie besonders wichtig war. 

Dabei wusste er noch etwas anderes. 

Er wusste, dass er etwas tun müsse. Irgendetwas. Wichtiges. Egal. Irgendetwas. 

Währenddessen lieferte ihm das Fernsehen Bilder der Welt frei ins Haus. 

Der Dollar hatte sich auf den Weltmärkten beruhigt. Aber die Arbeitslosigkeit stieg erneut. Und wir wissen alle. Arbeitslosigkeit ist ein sehr wichtiger Faktor. Investoren verkauften ihre Aktien erneut, doch das sei lediglich die übliche Jahresrally. Um Gewinne mitzunehmen. CNN brachte einen Bericht aus Kuba, für den sich kein Mensch interessierte. Umgeknickte Palmen, kleine Kinder, heftiger Regen. Was ist schon Kuba? Wir haben Kriege. Umschalten. In einer Werbeeinblendung lächelte ein Mann mit ideal weißen Zähnen. Er schaute Romeo mit besorgten Augen an und fragte, ob er über seine Rente nachgedacht habe. Rente! „Ich muss etwas tun“ – Romeo schaltete wieder um – „irgendetwas“. Ein Softporno. Und eine blonde Frau. Die gerade geküsst wurde. Romeo mochte Softpornos eigentlich sehr. Auch wenn diese „Erotikfilme“ hießen und ein wenig langweilig waren. Einmal hat er sogar nachgerechnet, wie lange es dauerte, bis sich ein Mädel auszieht. Oder ausgezogen wird. Auf dem anderen Kanal lachte ihn ein langhaariger, blonder Mann an. Er verkaufte Geräte, die Bauchmuskulatur stärkten und dich fit machten. Fit war wichtig. „Ich muss etwas tun“ – dachte Romeo. „Irgendetwas“. Mit dem Dollar haben sich auch die Börsen beruhigt. Und in Deutschland bereiteten sich die Parteien auf die Wahlen vor. Kanalwechsel. Ein Film. Romeo glaubte, Charles Bronson erkannt zu haben. „Keine Tricks, oder deine hübsche Frisur ist im Eimer“ – sagte Charles Bronson. Dann schoss er. „Irgendetwas tun“ – dachte Romeo. MTV. Auf MTV ist immer Verlaß. Keine Toten, kein Blut, keine Opfer, kein Krieg. Egal, was gerade in der Welt passiert. Nur engagierte Rockbands, die sich für Wale, gegen Atomversuche und für Hungernde in Somalia engagierten. Aber es war nicht wichtig, wo. Oder was. Hauptsache Engagement. Und Geld von MTV. Dafür hätten alle hungernden ernährt werden können. Ohne die schönen Bands.

Es war spät geworden in der Nacht. Romeo schaltete den Fernseher aus und ging ins Bett ohne sich zu waschen. Er war sehr müde und seine Augen schlossen sich langsam. Er schlief ein. Nur seine Lippen bewegten sich noch. Unbewusst. „Ich muss etwas tun“ – sagten sie automatisch. „Irgendetwas“.

Vetreibung aus dem Paradies

Am Strand von Buenos Aires

We are proud to present a very early poem of the Breslau GmbH.

Breslau GmbH is a group of artists from Hamburg, which had its beginning in the early 1990s. 

La playa de Buenos Aires

©by Breslau GmbH

BESCHLEUNIGTE REALITÄT (Ausfahrt freihalten) | ©by Max Dogin

Hace calor en la playa de Buenos Aires.
Solo aquí y allá se pueden escuchar todavía los disparos de los guerrilleros.
En la playa de Buenos Aires la gente busca refrescarse.
Siempre Coca Cola.
Sólo aquí y allá siguen explotando las minas antipersona.
Y los niños pequeños se vuelven lisiados.
En la playa de Buenos Aires todo el mundo puede meditar.
Sólo aquí y allá la CIA secuestra comunistas. 
Y los anarquistas tienen que morir en la silla eléctrica de vez en cuando.
En la playa de Buenos Aires brilla el sol.
Sus cálidos rayos broncean nuestros hermosos cuerpos.
Sólo de vez en cuando las tropas de la OTAN invaden países más pequeños.
La playa de Buenos Aires es un buen lugar para relajarse.
Mientras contempla el océano en calma. 
Sólo de vez en cuando las grandes empresas chantajean
Gobiernos de América Latina, Europa del Este y África.
Cae la tarde en la playa de Buenos Aires.
Divertirse
Con la playa de Buenos Aires!

Pandemic Tales

Und wenn sie alle sterben

©by Yuki K.

Wir sind stolz, nun den zweiten Text aus einer entstehenden Sammlung von Yuki K. präsentieren zu können. Yuki K. ist ein junger Musiker aus Hamburg. 

“Wir werden den Menschen nicht nachweinen”

Das sagen zumindest die Posthumanisten.

Nicht, weil sie Menschen hassen. Oder vielleicht doch. Ich weiß es nicht. Ich betrachtete Zoes Beine neben meinen im Bett und bemerkte einige kleine Härchen. Ich meine, sie hatte überall so kleine Härchen auf ihrer Haut. Vielleicht ein Fehler. Aber Fehler machen uns menschlich. Oder? 

“Hast du es?”

Ich mochte ihre Stimme sehr. Auch jetzt noch.  Nach drei oder vier Monaten  Sex und  Drogen. 

Ausgangssperre | ©by M. Kuliniec

“Du hast alles aufgebraucht, Zoe.”

Wir lagen im Bett und die Vorhänge waren zu. 

“Lass es lieber zu. Ich möchte das draußen vergessen.” 

Sagte einmal Zoe und ich ließ sie nicht mehr auf. Seit drei oder vier Monaten. Oder so. Draußen. Du kannst es einfach vergessen. 

“Ich? Aber du hast noch was.”

Es war nicht Wert, darüber nachzudenken. Und ich hatte tatsächlich nichts. Keine Drogen mehr. Ich dachte kurz darüber nach, Zoe mit Sex abzulenken. Denn Zoe ohne Drogen war… 

Ich kannte sie im Grunde nicht wirklich gut. Wen kennst du schon gut? Ich meine, in diesen Tagen hat es sich gezeigt, dass Menschen nicht wirklich das sind, was jemand gut kennt. Vielleicht wären Maschinen bessere Zeitgenossen als Menschen. Aber ich wollte einfach nicht die Zeit allein verbringen. Im Bett. Mit Zoe war es besser. 

“Hörst du?”

Aber ich wusste, dass Zoe ohne Drogen unausstehlich sein konnte. In dem Moment war sie der einziger Mensch. Wie in diesem Film. “Love” hieß er. Aber da war niemand. Außer ein Paar Maschinen, die ihn bedient haben. Kann ein Mensch Liebe zu Maschinen entwickeln? 

“Ja, ich suche danach, Zoe”

Und was sagen die Posthumanisten dazu? Nicht viel, denke ich. Außer, dass vielleicht der Mensch in der jetzigen Form kein Ideal ist. Für mich auch nicht. 

“Ich hab’s gefunden”

“Ich wusste es”

Im Grunde könnten jetzt alle sterben. Wir hätten es nicht mitbekommen. Alle vielleicht außer Zoe… 

“Aber bevor wir rauchen habe ich etwas mit dir vor”

Ihre Härchen waren sehr schön. Sie harmonierten mit ihrem blonden Haar und den blauen Augen. Und sie fing an mich zu küssen. 

Die ganze Menschheit könnte jetzt aussterben. Ich würde den ihr nicht nachweinen. 

ENDE

©by Yuki k.

Pandemic Tales

Gesichter einer Beziehung

©by Yuki K.


Yuki K. ist ein Musiker und Autor aus Hamburg. Wir präsentieren hiermit einen kurzen Text aus einer Serie, an der er im Moment arbeitet. 

I

“Und was, wenn du mich unbewusst liebst? Ich dachte es am Wochenende. Du liebtest mich und ich erwiderte deine Gefühle nicht?”

“Ich liebe dich nicht.”

“Bist du sicher? Ich meine unbewusst. Ohne es zu wissen.”

“Ich liebe dich nicht. Weder bewusst noch unbewusst. Punkt.”

“Bist du dir dessen vollkommen sicher?”

“Ja, ich bin mir ganz sicher. Ich liebe dich nicht. Ich werde dich nie lieben. Nie. Hörst du, Martin?”

“Ja, Lia. Das freut mich. Ich hatte schon nämlich Angst.”

Ausgangssperre | © Michael Kuliniec

II

“Aber wie lange sollen wir warten, Martin?”

“Ich weiß es nicht, niemand weiß es.”

“Es muss ein Ende geben.”

“Es wird ein Ende geben. Eines Tages.”

“Aber ich möchte dich jetzt sehen. Heute. Hier. Dich in die Arme nehmen und deinen Körper spüren.”

“Ich möchte es auch. Jetzt. Ich meine, ich liebe deine Stimme, ich liebe, was du schreibst…”

“Martin.”

“Ja.”

“Lass uns warten.”

“Ok”

“Kannst du warten?”

“Lia, für dich würde ich bis ans Ende der Welt warten.”

 

Ausgangssperre | © Michael Kuliniec

III

“Lia, ich muss dir was sagen.”

“Ja, liebster.”

“Ich kann nicht mehr warten. Wir schreiben schon seit 8 Monaten und haben uns noch nie gesehen. Und ich weiß nicht… ich glaube… ich weiß nicht, ob wir uns je sehen werden in unserem Leben… ich glaube nicht… also lass uns…2

“Was meinst du?”

“Ich meine, das ist alles ok, doch ich brauche die Berührung… ich kann nicht… lass uns Schluss machen… Schluss mit allem…”

“Aber… Martin???”

“Das schlimmste ist die Hoffnung… weißt du, dass es vielleicht nächste Woche klappt, vielleicht im Sommer oder im Herbst und dann klappt es nie. Lass uns Schluss machen…”

ENDE

Liebesspiele

„Hey!“

„Hey, Lia, wie geht es Dir?“

“Mir geht’s gut. Und Dir so?”

“Ich langweile mich ein wenig.”

“Oh, das machen viele in der Zeit”

“Stimmt. Wie findest du mich eigentlich?”

“Auf den ersten Blick? Ich finde dich ganz sympathisch.”

“Hör mal Peter, wollen wir uns treffen?“

„Jetzt?“

„Morgen um 18.00.“

„Warte, ich weiß gar nicht… Wo wollen wir uns treffen?“

„Aber nicht umsonst.“

“Wie meinst du das, nicht umsonst?”

„Bezahltes Sextreffen. Kennst Du das?“

„Wie? Was meinst Du?”

„Du darfst mich ficken fürs Geld. Aber pass auf, kleiner, nicht so schnell. Ich arbeite nur gegen Vorkasse. Du schickst mir 50€ mit der Paysafe Karte. Den Rest gibst Du mir dann in bar vor Ort. Ich nimm 135€. Und du darfst mit mir machen was Du willst.“

„Aber…“

„Haben wir einen Deal? Oder nicht?“

„Warte.. Ich weiß nich…“

Sie können dem Teilnehmer Lia123 nicht antworten, der Teilnehmer hat Sie geblockt.

©Michael Kuliniec

“Pozo profundo de emociones”

©by Camila Montoya. Camila is a writer, she lives in Medellin, Colombia. 

Cuando deje de buscar el amor. El llegó a mi de forma inesperada, en la muerte renació el amor, el sentir… Te encontré cuando la muerte llamaba a la puerta y yo fui tú ángel, tu musa que tenías que sentir antes de irte.
Me eleve en tu locura infinita y me hiciste sentir lo que hace años no sentía… Lo que algún día alguien mató.. y entonces me di cuenta que tal vez esa persona se mató a si misma por que mi amor seguía tan intacto como cuando nací y era una criatura pura…

Y aunque ahora mi mente tenga un poco de malicia mi corazón ama como una persona que no conoce el mal… O tal vez amo tanto por que conozco que en el mal nadie ama y malditos son los que no conocen el amor.

Mi ángel en mi infierno… Quien hace que sude en las llamas de la lujuria haciendo que mi alma peque
Peque por amor, peque por sentir, por explorar este sentimiento que llevo guardado y que simplemente no me deja evolucionar.

Quiero volar, volar muy lejos y sentir el rigor de que no volveré a casa… Y darme cuenta que mi único hogar soy yo 

Llévame a tu mundo, a tu universo y muéstrame la maravilla que hay en ti… Tus capacidades y tus defectos

Déjame enamorarme de cada parte de ti, de cada faceta… En tus mejores días y en los peores y aunque nunca leerás esto, este mensaje lo envío al universo y el te lo leerá através de pensamientos hacia mi… 
Ven, enamórate de esta mujer que quiere dar todo por ti, que se lanzó a un poso sin importar morir… Pero quiere vivir para amarte…

Ven a mi amor mío, hazme el amor sin pausas y Amame sin condiciones… Querramonos libres amor mío…  

Déjame sentir el calor de tu corazón, el esplendor de tu alma… Descubramos nuestras almas atraves de nuestro amor 

Ven amor mío, evolucionemos juntos en un universo paralelo donde no habrán reglas… Donde solo estaremos tú y yo… Y la nada haciendonos ser todo

El Despertar

El Despertar 

©Text & Photos Camila Montoya

6:24 am…

Te ame solo un segundo, pero te dejo libre como lo soy, no se que esperas de mi pero yo de ti solo espero amor momentáneo.
Algo fugaz, amo a las personas lejos de mi…
Cuando están tan cerca no sé cómo reaccionar y mi cuerpo suele atacar como arma de defensa…
Lo sé, necesito amor como un bohemio, necesito arte como un artista.
Necesito sentir, llorar, reír, gemir, gritar, palpitar… Pero amando solo el momento y recordando no para quererte en mi vida solo para apreciar lo espléndido que fue besarte bajo una noche estrellada.

Gracias a los besos de las madrugadas frias, gracias a los besos que nos hacen sentir queridos, gracias por las emociones, por las nuevas experiencias y exploraciones 

Brillo en la oscuridad

©by Camila Montoya
Camila is a writer from Medellin, Colombia

Brillo en la oscuridad

“Pulse” ©by Michael Kuliniec

Era una simple prostituta nada en especial, aunque para él no era así, para él… Era especial. 

Una clase de universo que él ha Sido el único que ha descubierto. Una virgen así me sentía, así me hacía sentir él. 

Llegamos a la habitación y está vez quise salir de la rutina, pedí tapar sus ojos, lo pensó por unos segundos, acepto, hice lo mismo.

Acaricié, el acarició, sentía su piel, quería que sintiera la mía, acariciaba mi espalda y mi vagina ya estaba húmeda, Moría por qué tuviéramos sexo, pues era lo más normal del mundo, pero no, tenía que aguantar, quería que fuera especial.
Sus manos cada vez estaban más cerca de mis pezones, con sus dedos acariciaba al rededor de mi seno, tocó mi peson, quería que me lo apretase y me lo mordiera. Mi vagina cada vez se ponía más y más húmeda y no sé que palpitaba más fuerte, mi vagina, mi corazón o mi alma. Tenía que aguantar, mi rebeldía, y mi obsesión por el sadomasoquismo, el dolor de mi cuerpo hacia que me olvidará del dolor de mi alma. No quería pensar en nada, solo quería sentir y disfrutar de sus caricias tan tiernas.

Sentí sus manos cerca mi vagina, acariciaba, y yo loca por gritar, gemirle, decirle que cogiese mi cabello y me diera una bofetada en mi culo… Me aguanté.

Llegó a mí clítoris y empezó hacer unos movimientos circulares, cómo si me tocase yo misma. Mis tristezas se iban, las preocupaciones del dinero ya no estaban, el hacía que todo desapareciera… que en el mundo solo estábamos el y yo.

No podía esperar quería que el penetrara mi vagina, aunque en todo esos minutos sentía que el penetraba mi alma. Recordé esas docenas de hombres que les hacia el sexo,  pero con las caricias de el, sentía que era el primer hombre, ¡JODER! Solo quería dejar mis pensamientos atrás y disfrutar de su piel, de su amor, me sentía amada, ¿quién lo puede creer? ¿Quién puede amar a una prostituta?

Deje que mis pensamientos desaparecieran me deje llevar, lo folle, le hice el sexo como yo sabía hacerlo, lo disfruté, y me encantó.

If you like our page, you can support us via PayPal. Just scan this picture using your phone . Thanks.

El Mu

©by M.Kuliniec & Zenvampires

1. La nada

Porque está en todas partes: en el cine, en la plaza, en la iglesia o en el teatro. Nada nos rodea y se supone que nos salvará ahora. La nada se redefinió en muy poco tiempo y ahora debería ser amigable. La nada. Solíamos tener miedo de nada. No lo queríamos. Teníamos muchas ganas de llenarlo de algo para que ya no sea nada más que algo. Quizás un recipiente. Nada se ha asociado con la ausencia, y la ausencia de algo siempre ha sido una deficiencia en la cultura occidental. El resultado de mantenerse alejado. Una partida. Y nada de eso es muy positivo. Y ahora nada debería ayudarnos. Se supone que nos salvará. En forma de distancias. En forma de higiene, donde el objetivo es rechazar a todos los posibles intrusos, limpiarlos, ahuyentarlos. O esperando su muerte en ninguna parte. Nada es bueno.

2. El Mu

En su ciclo de conferencias Le temps et l’autre, Emannuel Levinas intenta definir la nada como la ausencia de todas las cosas. Esta definición tiene sus debilidades. Porque si nada está vacío, inmediatamente desaparece con la aparición de una entidad. Y luego nada es algo. Es cierto que aún no se ha determinado qué es, quizás la entidad o un recipiente que se llena con esta entidad. De esta manera, podríamos definir el mundo como nada lleno de nosotros. O como nada lleno de virus. Y esa es una definición bastante complicada de nada. No estoy seguro de por qué Levinas no tomó la idea de Mu. La vieja idea china de nada (aunque no quiero renunciar a la idea europea de nada aquí y no investigaré aquí qué es lo que la nada de Pascal podría tener que ver con los chinos).

Si nada está vacío, inmediatamente desaparece con la aparición de una entidad.

3. El experimento

Robert Boyle llevó a cabo el experimento con la bomba de aire en 1659 y creó un vacío. Suponemos que fue el vacío. Porque el vacío es una idea, un ideal que viene de Leucipo de Mileto y que encaja muy bien en los cálculos matemáticos. El experimento de Boyle también sirvió para probar la suposición de Galileo. Pero también más, como escribe Bruno Latour en Nous n’avons jamais été modern.

No funciona Porque no significa nada para él. A la joya le falta algo. Le falta Mu.

Bueno, no voy a repasar toda la historia de la idea del “vacío” aquí, es importante para mí que el “vacío” es solo una idea, las ideas a veces pueden materializarse, incluso si la materialización es para un vacío ser bastante difícil.

4. El Mu

Mi segundo encuentro con el Mu fue mientras leía The Man in the High Castle de Philip K. Dick. Un japonés mira una pieza de metal. Debe ser una joya. Pero el japonés no puede encontrar nada en él. Lo mira y trata de meditar en ello. No funciona Porque no significa nada para él. A la joya le falta algo. Le falta Mu.

5. El arte

Fue en 2016 cuando una escultora me pidió que describiera sus obras de arte. Y lo primero que me vino a la mente fue el Mu. No es que les faltara. De lo contrario. Sus esculturas dieron (y todavía lo hacen) al espectador la oportunidad de descubrir algo. Dibujan algo, pero no nos llevan a un resultado. Tenemos que pensar en el resultado por nosotros mismos. Están borrosos. Como las obras de Sarah Kane. Porque no se trata de libertad de interpretación. También podemos tener eso en Hölderlin. Se trata de la posibilidad. A la mezcla.

Nos necesitamos el Mu. Especialmente ahora.

6. El Mu

En la Kritik der reinen Vernunft, Kant definió el espacio como algo dado a priori. El espacio era un lugar donde se nos aparecían cosas. Mientras que Durkheim señaló que el espacio lo define la sociedad que lo habita. La investigación antropológica (sí, también me refiero a los Hopi, pero no solo) en América del Norte lo ha confirmado. El espacio en el que vive una sociedad también determina el idioma de esa sociedad. Pero la habitación nunca estuvo vacía.

Entonces, ¿qué pasa con Mu? Cuando no tenemos nada Porque Mu no solo significa espacio. Mu solo se refiere a la posibilidad. En su libro Philosophie des Zen – Buddhismus, Byung-Chul Han escribe que el Mu es el lugar de encuentro. Mu es necesario. Para que la montaña se convierta en una nube y la nube en un río y el río en una montaña. En Mu las entidades no tienen límites. Uno pasa al otro y así se encuentran. En el Mu.

Necesitamos el Mu y esta comprensión de la naturaleza. Especialmente ahora, cuando hay tanto vacío entre nosotros y queremos redefinirlo semióticamente.

You can support us via PayPal. Just scan this picture. Thanks.

Cookie Consent mit Real Cookie Banner