Hamburg Calling II

Is it possible to photograph a landscape in motion? I have no idea, but I think, it wasn’t really Paul Virilio, who asked it. But in fact, an accelerationistic question. Let us see.

A series ©by Max Dogin and Aga Tar

Anarchie
Ausländer
Ausländerin
Ausländerin 2
Ausländerin 3
Erfolg
Freiheit, Gleichheit, Fahrrad

klubkatarakt

When Graham Harman writes on, the ‘four’ in ‘Quadruple Object’, he says, four is a very important figure in philosophical studies. It describes tensions in objects. When we use four in order to describe the world, we are also able to describe tensions in objects around us.

The problem I have with that book is that it’s more literary criticism (mostly criticism of Husserl and Heidegger) than a description of philosophical problems. The object (quadruple or not) is trapped between the fonts and ideas. But it doesn’t exists. I have read about trees and horses but the author didn’t show me one of those entities. 

But this shouldn’t be about a book. We (nystada and I) have visited four concerts during the Klubkatarakt festival in Hamburg. And this is about our impressions. And they are… various.

Ok, i can use Harman’s model and say, when if each concert is an entity (it is, the orchestra is and the audience is definitely), I will be able to say, there was a tension between all four concerts. Or I can say, there was a tension between the artists and the audience. Or I can go further and say, there was a tension between the organizer, the city, the artists and the audience. But there was any. There definitely was some. And Harman’s model describes anything (ok, maybe the tension between him, his book, Husserl and Heidegger —> why so much H’s). And I’ll speak about his book later. 

Now the concerts. On Thursday we saw two of them. 

It was funny, because I didn’t recognise that noises from outside weren’t not field recorded tunes, but even sounds from the street. 

We have listened to Ellen Arkbro’s Chords for Brasse played by Ensemble Zinc & Copper. It was good, brass instruments are able to play each note very long and it’s possible to hear it. But on the other hand I’m not sure if even those instruments are not to powerful to play her music. You can meditate about the harmony but maybe the impression is to intensive using brasses. 

During the second concert we saw Ellen Arkbro and her Chords for guitar played using an electric guitar were better. Not only every note was hearable but also strings gave the music something… fragile. And this fragility was also beautiful in between the tunes and sounds and harmonies and the guitar. All four entities. 

There were two other concerts, we visited. On the second day. And they were… not so good. The legendary Splitter Orchestra played together with The Pitch Frozen Orchestra. And it was a mistake. Not the concert, it was good, but the sequence. If Harman writes on quadruple object, Cassirer will say that art is a kind of rhetorical dialogue. The creator tries to convince the audience. He presents something, no matter which aesthetic we like. He tries to tell us something. It was about repetition. And again Harman, who believes time is linear. It’s Kants idea and it isn’t correct. The time is sometimes circulating. Sound comes and goes and it comes again. And sometimes the audience has to face a wall of sounds. And The Splitter Orchestra did so good that we weren’t able to face any sound after. And this was a problem.

There was a fourth concert. Because all good things in philosophy are four. And we have tried to listen Morton Friedman’s Piano and String Quartet. But it wasn’t possible. Because the silence after sound walls was too massive. Too aggressive maybe. To… 

We weren’t able to stay. But not only we. People left the concert person by person. At the end only a half of the audience remained. 

Harman says, when we look at a tree, we and the tree are the same object. He doesn’t say what happens when a half of an audience leaves a concert. Are we still a part of the object? We and the orchestra? Or we and the sound? Or maybe the sound will stay in our memories? And then it will be a sensual object only. But since his meaning of time is linear, the sound will be dead after a while. 

The sound died. What remains is a memory. Not good one. But honestly, I don’t think his model can really describe the world. The sound does.


Pepe

Tylko fragment. Ale jaki!
©by Remigiusz Modzelewski

Pepe siedział w swojej ulubionej kafeterii i przyglądał się przechodniom. 

Od kamiennych płyt rozgrzanych bijącym bezlitośnie słońcem unosił się żar.

Pepe dlatego właśnie tu przychodził. Pocił się strasznie i sprawiało mu to ogromną przyjemność a zarazem dawało poczucie spokoju.

Czekał na spotkanie  z capo regimente Silvio.

Po powrocie do kraju z długoletniej włóczęgi po Europie i Bliskim Wschodzie zrozumiał, że tylko na Sycylii znajdzie robotę. 

Problem był taki, ze Pepe rozchorował się na dobre a dobrze wiedział, ze nikt nie może poznac jego tajemnicy.

Godzinę wcześniej spotkał się z Senegalczykiem o imieniu Bada, który sprzedał mu działkę amfetaminy i kokainy.

Pepe zażył oba środki, bo nie mógł wyglądać na sflaczałego, podstarzałego cyngla.

Chemia działała … 

Pepe czul się jakby mógł unosić górę Świętego Juliana w Trapani w zachodniej Sycylii.

Silvio pojawił się znikąd 

Usiadł przy stoliku Pepe. Chwile milczał oglądając fizyczność Pepego. Po chwili odezwał się, glosem zduszonym jakby ktoś go trzymał za gardło

– Znasz robotę ? – wydusił

Pepe chwilę milczał zanim odpowiedział, prosto i krótko

– Znam .. 

– Nasi przyjaciele bardzo cię chwalili. Zarówno Ci z Kalabrii jak i z Rumunii i Polski

– Ciekawe co mówisz o tych z Kalabrii – zauważył Pepe – oni z was się śmieją, ze jak ma być robota to najpierw debatujecie kilka dni a dopiero potem robicie cassazione … 

– Chcesz mnie obrazić?- wychrypiał Silvio

– Nie. W żadnym wypadku. Mówię jak jest – odpowiedział Pepe

Silvio zamówił Grappę. 

Kelnerka o urodzie irlandzkiej przyniosła kieliszek z trunkiem. 

– Grappa del Castello dla Pana – powiedziała z uśmiechem – a dla Pana jeszcze jedno wino ?

Silvio odesłał ją skinieniem ręki.

– Idiotka, grappa to grappa. W rodzinnym domu ojciec pędził ją i w chłodne dni używał do rozpałki w piecu. 

– Palił grappą w piecu ? – zapytał Pepe

– Nie tylko grappą, czasami były tam inne rzeczy. 

Zapadło milczenie

– Wróćmy do istoty sprawy – powiedział Silvio – oczekuje gotowości non stop. Zadzwonie do Ciebie i nie obchodzi mnie czy masz akurat dziwkę w łóżku czy jesteś na pierwszej komunii u siostrzeńca, capisco ??

– Tak, oczywiście – odpowiedział Pepe

= Płace ci tygodniówkę a ekstra zlecenia są płatne dodatkowo. Nie będziesz narzekał. Pasuje ?

– Tak – odrzekł Pepe – pasuje

– Tak, signore Silvio, pasuje … Tak masz się do mnie zwracać 

– Tak Panie Silvio – odpowiedział Pepe

Silvio wstał od stolika i rzucił na stół banknot 5 euro

– Czekaj na telefon ode mnie – powiedział na odchodnym.

Über die Betrachtung. Die Natur. Und über eine Ausstellung

Und über die Differenz. Und vielleicht auch über den Zufall.

Denn da gibt es einen. Ich würde vielleicht nicht so weit gehen, wie einst Daisetz Teitaro Suzuki in seinem Aufsatz Über den Zen – Buddhismus gegangen ist und den Vergleich zwischen Ost und West suchen. Denn mittlerweile wissen wir, dass auch die Quiche nicht sehr zimperlich mit der Natur umgegangen sind. Doch vielleicht geht es gar nicht darum. Es geht viel mehr darum, was wir mit dem zufällig angetroffenen so anstellen. Und wo denn der Unterschied liegt. Und weshalb gerade diese Ausstellung davon berichtet.

Suzuki beschreibt Bashō, der zufällig eine Nazuna am Wegesrand sieht, eine unscheinbare, gewöhnliche Pflanze. Der Dichter bleibt stehen und betrachtet sie. Die Betrachtung aber macht ihn eins mit der Blume. Beim Zen geht darum, eins mit der Natur zu sein, die Blume zu sein. Das klingt auf den ersten Blick sehr esoterisch. Wenn ich die phänomenologische Beschreibung hierzu nutzen sollte, würde ich sagen, es geht um die zweite Bewusstseinsstufe, um die Erweiterung unseres Erfahrungshorizonts. Darum, sich zu erinnern, dass auch wir Natur sind, nicht durch den Ozean aus Vernunft, Ideen und Gedanken getrennt von ihr. Dass wir Instinkte haben. Wie eine Nazuna.

Und der andere Teil? Nun, Suzuki beschreibt ein Gedicht Tennysons, der die Blume sieht, sie dann aus dem Mauerwerk mitsamt der Wurzeln rausreisst um sie anzuschauen.

Und hier liegt der Unterschied.

Und die Ausstellung? Sie erinnert mich an die Betrachtung Bashōs. Rolf Naedler zeigt uns zufällig angetroffene Pflanzen, Tiere und auch Käfer. Setzt sie geschickt in einen Spannungsfeld. Setzt sie auf einen Hintergrund, der mal humorvoll ist (das Lachen ist doch die beste Antwort auf einen Koan, oder?) mal ironisch oder neutral. Und der Betrachter? Der Betrachter betrachtet das betrachtete wie Bashō. Ohne die Blume rausreissen zu wollen. Ohne die große Grenze aus Vernunft. Inmitten der Bilder. Und manchmal denkt er eben an die Differenz in der Betrachtung. Das zufällig betrachtete ins Bild zu setzen. Darum geht es bei Bashō. Das erlebte ich bei der Ausstellung. Geht hin, sie dauert noch bis zum 01.12.2019. Im Künstlerhaus Bergedorf (externer Link).

Kana ruft am Ende Bashō in seinem Haiku. Und es ist nicht übersetzbar. “Kana” rief ich aus als ich die Ausstellung verließ.

Kana!

Termine, termin.., termi…

Im Passage Kino Hamburg findet ab dem 13.11. – 15.11. das Kinofest des koreanischen Films statt. Insgesamt werden vier Filme gezeigt. Hier der Link zum Kino (Achtung, externer Link). Trotz intensiver Recherche haben wir eine gesonderte Seite des Festes nicht finden können.

Am 16.11.19 findet ab 17.00 im Künstlerhaus Bergedorf (ebenfalls externer Link) die Vernissage von Rolf Naedler statt. Würden wir die Bilder hier beschreiben, würden wir den möglichen Zuschauer in eine gewisse Richtung führen. Das gesehene wird dann stets mit dem geschriebenen verglichen. Da die vorherige Beschreibung stets eine Erwartung auslöst. Nur ein Wort: würde die Ausstellung nicht interessant genug, würden wir diese nicht erwähnen.

Viel Spaß

About an exhibition. And Latour. And Cassirer. And about the world.

We misuse our idea of time. Says Bruno Latour. We, the modern people. Using it as a line, ancient times appears like… ancient. Very far from now. In the past. But the past has influence on the present. Even the ancient one. I saw it at an exhibition.

I can not remember where, but I’m sure, MoMA in NYC made an exhibition, where that showed artworks from one year. In our linear idea for example, pop art appears like it came after the abstract period. After the school of Northern Atlantic. But it didn’t. Artists of both directions worked at the same, yeah, time. There were exhibitions with pop art as well as abstract art at same time. But for us it appears quite different. Due to our idea of time.

But how about different countries? We know about the influence of Japanese art at the beginning of the 20. Century. But for us now aborigine art appears not like modern art. Of course, we have some exhibitions. But it’s more like a kind of ethnology than art. It’s kind of “Worldart”. Even it’ll be made today. So it’s modern, not only in terms of “now”.

But how about anxiety? Centre Pompidou made an (attention, external link) exhibition and I asked myself, what was it about. About the influence of ancient art on modern (in terms of modernity) art. I visited it with a friend.

And what we can see there? Ancient art and modern art in the same room. Side by side. And now the question of time. Latour said, we should use a spiral instead. Ancient times appears not so far then. Ant the idea of anxiety will die. And maybe the exhibition show both. Ideas of time. Without willing it. 

And Cassirer? Nothing. I didn’t read him now. I put it in, only to make you read the text. It looks more anthropological.

Cookie Consent mit Real Cookie Banner