Verzweigungen
El perro que no calla
Körperkino
Farewell Amor
Ein Film. Viele Theorien. Und der Herbst.
Artists read scripts II
The 2nd script. And the 2nd very short movie.
Scripts we read may never be realised. But this is nit the question. And when you have a script (somewhere, in your imagination maybe), don’t hesitate to make a little movie and send it us. We will be happy to present it here.
The artists read scripts
In Polish (we are still working on the English version).
While all movie productions are stopped, some artists has decided to read scripts, to give the audience a… yeah, what? We have not a clue and I think, those artists doesn’t have it either.
Scripts we read may never be realised. But this is nit the question. And when you have a script (somewhere, in your imagination maybe), don’t hesitate to make a little movie and send it us. We will be happy to present it here.
Today: MU. Here:Â
Przyszłość będzie zaskakująca
©Marek Gajdziński.
ArtykuÅ‚ ukazaÅ‚ siÄ™ po raz pierwszy w magazynie BLIZA Kwartalnik Artystyczny, 3.24 (2015),Â

Wim Wenders w roku 1982 nakrÄ™ciÅ‚ film Pokój 666. SzataÅ„ska formuÅ‚a. A diabeÅ‚ lubi siÄ™ Å›miać. Z kogo? Z nas, oczywista. A w tym filmie konkretnie z kilkunastu Å›wiatowej sÅ‚awy reżyserów, którzy próbujÄ… bawić siÄ™ we wróżki. Z raczej opÅ‚akanym skutkiem. Bo na pytanie o przyszÅ‚ość filmu i jego jÄ™zyka nikomu nie udaje siÄ™ niczego ważnego powiedzieć. MówiÄ… o wszystkim, o przeszÅ‚oÅ›ci, obecnej sytuacji – ale nie o przyszÅ‚oÅ›ci. Tak wiÄ™c jednym z najważniejszych przesÅ‚aÅ„ tego obrazu jest wniosek, że przyszÅ‚oÅ›ci przewidzieć siÄ™ nie da, że nie sposób powiedzieć o niej czegokolwiek sensownego. Prócz stwierdzeÅ„ typu: PrzyszÅ‚ość bÄ™dzie ciekawa. No i zaskakujÄ…ca. Ale nawet takie stwierdzenia w 1982 roku w pokoju numer 666 w Hotelu Martinez w Cannes nie padÅ‚y. WybrzmiaÅ‚y za to podczas ostatniego Malta Festival w Poznaniu. Zaproponowane przez Tima Etchellsa, kuratora tegorocznego, zorientowanego na przyszÅ‚ość idiomu (New World Order), i jego trupÄ™ Forced Entertainment. W spektaklu zatytuÅ‚owanym Tomorrow’s Parties para aktorów stoi na scenie i snuje przed publicznoÅ›ciÄ… najróżniejsze wizje przyszÅ‚oÅ›ci, przerzuca siÄ™ nimi i używa ich jako formy dialogowania. Przyjmijmy i my tÄ™ formułę. Bo wyglÄ…da na to, że lepszej na razie nikomu nie udaÅ‚o siÄ™ znaleźć. Wyobraźmy sobie zatem taki dialog:
W przyszłości w kinie niewiele się zmieni.
Oprócz tego, co będziemy oglądać i jak będziemy to robili.
W przyszłości będziemy oglądać filmy krótkie, bardzo krótkie. Pięciominutowe, jednominutowe, może nawet kilkusekundowe. Takie filmy mamy już dziś, tylko cały czas walczą one o byt z filmami pełnometrażowymi. W końcu zwyciężą. Bo ludzie będą mieli coraz mniej czasu na siedzenie przed ekranem. Film będzie się musiał do tego dostosować.
W przyszłości będzie tak, że film będzie się rozpościerał przed nami, przed każdym z osobna, jak projekcja na ścianie.
A może w przyszÅ‚oÅ›ci filmy bÄ™dÄ… raczej coraz dÅ‚uższe? Może nawet filmy fabularne bÄ™dÄ… przypominaÅ‚y dzisiejsze seriale – i bÄ™dÄ… trwaÅ‚y 12 godzin, dni, może nawet tygodni? Ludzie bÄ™dÄ… mieli coraz mniej czasu, ale dÅ‚ugie filmy wcale im tego czasu nie bÄ™dÄ… zabieraÅ‚y. PozwolÄ… tylko lepiej czas spÄ™dzić. Na przykÅ‚ad w towarzystwie. DziÅ› każdy trzyma telefon pod stoÅ‚em i tam co jakiÅ› czas zerka. W przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dzie tak, że obraz bÄ™dzie siÄ™ rozpoÅ›cieraÅ‚ przed nami, przed każdym z osobna, taki wielki, coÅ› jak dzisiejsza projekcja na Å›cianie. Każdy bÄ™dzie miaÅ‚ taki obraz, lecz nie wprowadzi to chaosu, bo te obrazy nie bÄ™dÄ… siÄ™ na siebie nakÅ‚adaÅ‚y. BÄ™dÄ… bowiem tak spolaryzowane, by widziaÅ‚ je wyłącznie ich wÅ‚aÅ›ciciel. W ten sposób ludzie siedzÄ…cy przy stole bÄ™dÄ… mogli na siebie normalnie patrzeć, rozmawiać, i jednoczeÅ›nie oglÄ…dać filmy. ZacznÄ… być coraz bardziej cenione filmy o wolnym tempie, takie, które przemawiajÄ… obrazem raczej niż fabułą, tak jak filmy Tarkowskiego, choćby Ofiarowanie. Tak, kino przyszÅ‚oÅ›ci to bÄ™dzie coÅ› w rodzaju Tarkowskiego, tylko w zwolnionym tempie.Â

Na rzecz filmów dÅ‚ugich, o powolnym, transowym rytmie, przemawiać bÄ™dzie też fizyczne uwolnienie widza i filmu, wszak by oglÄ…dać film, widz nie bÄ™dzie musiaÅ‚ już być przykuty do sali projekcyjnej i fotela. Nic nie bÄ™dzie staÅ‚o na przeszkodzie, by oglÄ…dać filmy podczas spaceru, dajmy na to, po lesie czy po plaży. Albo podczas zaganiania krów do obory. Widz zaganiajÄ…cy krowy bÄ™dzie zupeÅ‚nie innym widzem.Â
A może w przyszłości mało kto będzie cokolwiek oglądał?
Widz przyszłości będzie widzem grającym. Bo granica między grami a filmami stopniowo ulegnie zatarciu. Interaktywność filmowego medium sprawi, że każdy widz będzie mógł brać czynny udział w oglądanym przez siebie filmie. Każdy z członków rodziny siedzącej wokół wigilijnego stołu będzie jednocześnie zaznawał przygód w innych miejscach, na przykład będzie w tym czasie próbował wydostać się z pokoju, w którym ktoś go nie wiadomo kiedy i dlaczego zamknął (jak tego Oh Dae-su, bohatera filmu Oldboy, za który Park Chan-wook wziął główną nagrodę w Cannes w 2004 roku), wykorzystując wskazówki ukryte w traumatycznych, wypartych wspomnieniach z dzieciństwa.
A może w przyszłości mało kto będzie cokolwiek oglądał? Bo oglądanie będzie zbyt drogie? Bo po krótkim okresie panowania intelektualnego komunizmu – kiedy w wyniku światowej rewolucji (która zacznie się w USA i podzieli świat na dwa wrogie obozy, między broniące praw autorskich Chiny z kilkoma sojusznikami a całą, intelektualnie komunistyczną resztę) zostaną zniesione wszelkie prawa intelektualne i filmy staną się darmową, ogólnie dostępną rozrywką – nastąpi powrót do egzekwowania praw autorskich, tak radykalny, że nawet za myślenie trzeba będzie płacić. To znaczy płacić za wykorzystanie cudzych myśli we własnym umyśle. Bo przecież mało kto jest zdolny do myślenia własnymi. A opłata – bardzo słona – będzie pobierana automatycznie, jak dziś należność za muzaki puszczane w windach domów towarowych czy hoteli.

A może jeszcze inaczej, myÅ›lenie cudzymi myÅ›lami stanie siÄ™ tak drogie, że wszyscy bÄ™dÄ… na okrÄ…gÅ‚o oglÄ…dali filmy po to tylko, żeby nie myÅ›leć. Bo robione masowo w Szanghaju i Hong Kongu filmy, ze scenami rozpadajÄ…cymi siÄ™ już po pierwszym obejrzeniu, bÄ™dÄ… taÅ„sze od solidnych, wyprodukowanych na wÅ‚asny użytek myÅ›li.Â
Filmowcy zostaną uznani za wrogów publicznych numer jeden, będą się organizowali w gangi i produkowali filmy po kryjomu.
Przyszłość, kto wie, może należeć do horroru. Każdy będzie mógł sobie zamówić fabularny horror, który będzie dostosowany do jego osobistych lęków i obsesji. Niczym skrojony na miarę garnitur. Horror na tyle doskonały, że będzie doprowadzał ludzi do tak panicznych ataków strachu, iż nastaną dni masowych samobójstw. W tym samym czasie serwisy społecznościowe i inne metody gromadzenia wiedzy o człowieku staną się tak doskonałe, że oparte na osobistym profilu horrory będą powstawały bez względu na to, czy człowiek tego sobie życzy, czy nie. I będą mu podsuwane w najmniej oczekiwanych chwilach, podobnie jak dziś reklamy serwisów matrymonialnych. Każdy człowiek będzie żył w tak strasznym i permanentnym strachu, że jedyną alternatywą przed odebraniem sobie życia będzie popadniecie w szaleństwo.
Rządy wielu państw, przerażone perspektywą wyludnienia i bankructwa funduszy emerytalnych, zdelegalizują kino. Filmowcy zostaną uznani za wrogów publicznych numer jeden w USA. Będą się organizowali w gangi i produkowali filmy po kryjomu. Albo kupowali za bezcen w wyludnionej Kanadzie, która nie wprowadziła zakazu, i przemycali przez granicę. Ludzie będą się zbierać po kryjomu w nocnych melinach, by wspólnie oddawać się zakazanej nieprzyjemności.
Może jednak nie bÄ™dzie tak źle. Może odarcie czÅ‚owieka z prywatnoÅ›ci sprawi, że powstanÄ… programy komputerowe, które bÄ™dÄ… automatycznie generowaÅ‚y obrazy i filmy wedÅ‚ug naszych najskrytszych myÅ›li. W niemal każdej minucie filmu bÄ™dziemy bezlitoÅ›nie konfrontowani z jakimiÅ› wypartymi, poukrywanymi głęboko w zakamarkach piwnic naszych umysłów, wstydliwymi myÅ›lami i, co gorsza, filmy te bÄ™dÄ… filmami publicznymi, każdy bÄ™dzie mógÅ‚ je obejrzeć. I, co jeszcze gorsza, z jakiegoÅ› nie znanego nam jeszcze powodu bÄ™dziemy to uwielbiali. Na podobieÅ„stwo Å›redniowiecznych wyznawców Chrystusa, którzy masowo znajdowali upodobanie w publicznym obnażaniu swych ciaÅ‚ i w umartwianiu siÄ™ poprzez biczowanie.Â

Ludzie stanÄ… siÄ™ jeszcze bardziej samotni i wyobcowani. Kino, ciemna sala projekcyjna, byÅ‚a miejscem spotkaÅ„, czÄ™sto intymnych spotkaÅ„. Rozwój technik i multimedialnych gadżetów sprawi, że każdy bÄ™dzie żyÅ‚ zamkniÄ™ty w swoim wewnÄ™trznym Å›wiecie, tak jak dziÅ› czyniÄ… to hikikomori albo otaku, japoÅ„scy dziwacy.Â
Kino przyszłości uwolni się od przymusu snucia historii.
A może odwrotnie, może mobilność obrazu połączy ludzi zamiast dzielić? Może nastanie moda na towarzyskie zabawy filmowe, takie na przykład, że kawałki filmu czy odcinki serialu będą porozrzucane po różnych ludziach, po należących do nich nośnikach, powiedzmy, że telefonach, i żeby obejrzeć kolejny kawałek, trzeba będzie odnaleźć właściwego człowieka i się pod niego podpiąć na wspólny seans. Bo właściciel kawałka będzie oglądał razem z nami, tak to będzie urządzone, że nie będzie mógł sam sobie obejrzeć, że warunkiem obejrzenia będzie znalezienie partnera. Być może z czasem zmieni się dzięki temu ewolucyjny model łączenia się ludzi w pary i większe grupy. Nie po to, żeby płodzić dzieci i przetrwać, lecz by wspólnie coś obejrzeć.
A może kino przyszłości uwolni się od przymusu snucia historii? Bo ludzie zaczną masowo interesować się medytacją zen albo kontemplacją własnego wnętrza, na wzór świętego Ignacego Loyoli. I będą cały swój umysłowy wysiłek kierować na uwolnienie się od automatycznej narracyjności swoich umysłów. Dostrzegą, że śledzone na ekranie opowieści działają na umysł jak narkotyk, i że warto czynić wysiłki, by z tym nałogiem zerwać. I wtedy dopiero odkryją piękno obrazu, który wreszcie będzie tylko tym, czym jest, obrazem. Skłaniającym do naturalnej zadumy i do niczego więcej.
Z pewnością zmieni się kształt obrazu. Nie będzie już ani prostokątny, ani kwadratowy. Tylko nie wiadomo jaki. Może okrągły?

A może kształt ekranu będzie nieokreślony? Może obraz przyszłości będzie miał nieokreślone granice? To znaczy określone, lecz trudne do uchwycenia? Nie łatwo będzie zdecydować, czy dana rzecz należy jeszcze do filmu, czy do pozafilmowej rzeczywistości. Trudno też będzie określić, czy emocje, które czujemy, są naszymi własnymi emocjami czy może emocjami filmowych postaci. Czy zdarzenia, które pamiętamy, rzeczywiście nam się przydarzyły, czy tylko je oglądaliśmy na ekranie.
Bo Å›wiat filmu stanie siÄ™ rzeczywistoÅ›ciÄ…. I różnie bÄ™dzie przez różnych ludzi postrzegany. Podobnie jak to siÄ™ dziÅ› ma z dwujÄ™zycznoÅ›ciÄ…, kiedy zadajemy sobie pytanie – który z moich jÄ™zyków jest tym pierwszym? I nie znajdujemy odpowiedzi. Dla wielu takich zagubionych ludzi filmowa rzeczywistość stanie siÄ™ tÄ… pierwszÄ…. Åšwiat realny straci na znaczeniu, zostanie wyparty na margines życia. Albo w ogóle przestanie istnieć.Â
Po co bawić się w jakieś fizyczne projekcje, kiedy można to sobie wszystko wyobrazić z jeszcze lepszym skutkiem?
A może w przyszłości nie będzie ekranów, będzie tylko kadr rzucany na różne przypadkowe powierzchnie czy trójwymiarowy, unoszący się w powietrzu obraz? Obiekt? Widz będzie dzięki temu mógł aktorów dotykać, choćby i podszczypywać aktorki. Wystarczy wyciągnąć rękę. Albo nawet nie wyciągać, bo to może dziać się bliżej, w nałożonych na nos okularach.
A może kino przyszłości umiejscowione zostanie głębiej jeszcze, to znaczy w mózgu człowieka? Po co bawić się w jakieś fizyczne projekcje, kiedy można to sobie wszystko wyobrazić z podobnym, a może nawet jeszcze lepszym skutkiem? Każdy będzie wymyślał filmy, choć nie będzie sobie z tego zdawał sprawy, podobnie jak dziś wyobrażamy sobie, tworzymy naszą rzeczywistość i też zazwyczaj nie mamy o tym pojęcia. Sobie i innym, bo przecież wymyślanie jest zajęciem kolektywnym.

Tylko czy w przypadku filmów wyłącznie wyobrażonych pojęcie kształtu i granic obrazu będzie w ogóle miało jakiś sens? Czy sytuacja filmu nie będzie przypominała sytuacji naszego wszechświata? O którym niewiele da się powiedzieć, prócz pozornie paradoksalnych stwierdzeń typu że jest nieskończony, lecz ograniczony? Albo odwrotnie?
I tak te gdybania będą się jeszcze przez jakiś czas ciągnęły – a może nie? może same dojdą do wniosku, że już wystarczy? – aż do zakończenia, w którym przeczytamy, że tak spekulować można by długo jeszcze. Ale czy warto? Dla rozrywki, być może. No i dla poszerzenia myślowych horyzontów, dla obejmowania nimi coraz większych obszarów możliwości – wszak proces ten nie ma końca, możliwe jest wszystko. Ale czy w ten sposób dowiemy się czegoś ważnego o przyszłości? Czegoś o niej prawdziwego? W to należy wątpić. Bo wszelkie gdybania są w pierwszej kolejności – i być może jedynej – jedną wielką kopalnią wiedzy o nas samych, o naszych jawnych i ukrytych marzeniach oraz lękach. Kino owszem, się nimi karmi, ale tak naprawdę niewiele lub nic zgoła sobie z nich nie robi. Bo kino jest jak życie. A w życiu, wiadomo, bywa raz tak, raz siak, a czasem zupełnie inaczej. I żadna przyszłość tego nie zmieni.
Termine, termin.., termi…
Im Passage Kino Hamburg findet ab dem 13.11. – 15.11. das Kinofest des koreanischen Films statt. Insgesamt werden vier Filme gezeigt. Hier der Link zum Kino (Achtung, externer Link). Trotz intensiver Recherche haben wir eine gesonderte Seite des Festes nicht finden können.
Am 16.11.19 findet ab 17.00 im Künstlerhaus Bergedorf (ebenfalls externer Link) die Vernissage von Rolf Naedler statt. Würden wir die Bilder hier beschreiben, würden wir den möglichen Zuschauer in eine gewisse Richtung führen. Das gesehene wird dann stets mit dem geschriebenen verglichen. Da die vorherige Beschreibung stets eine Erwartung auslöst. Nur ein Wort: würde die Ausstellung nicht interessant genug, würden wir diese nicht erwähnen.
Viel Spaß