Cała wstecz! Znaczenie tego sformułowania, wyrażające współczesny lęk przed zmianami i tęsknotę za “starymi, dobrymi czasami”, zależy od kierunku, w którym się posuwa. Co? Cokolwiek. Choćby my wszyscy. Czy ludzkość jako całość posuwa się w jakimś konkretnym kierunku?
Zmierzamy ku zagładzie. I w niej ratunek. Paradoksalnie. Bo im większy strach przed globalnym kataklizmem, tym większa szansa, że ktoś wreszcie wpadnie na jakiś rewolucyjny pomysł. I da się to wszystko w ostatniej chwili wyprostować. Powie ktoś, kto mimo wszystko z ufnością patrzy przed siebie. Przyszłości, choć niezbadana, zawsze lepsza niż to, co już było.
Ale pewniej jeszcze możemy się od zagłady uchronić, robiąc mądry krok wstecz. A nawet kilka takich kroków. Ludzkość może wrócić tam, skąd wyszła. Porzucić pochopnie, błędnie poczynione wybory. Przestać pozwalać na pewne zjawiska. Postawić tamę. Albo mur. Powie ktoś, kto woli dawne, sprawdzone rozwiązania. Przeszłość jest lepsza niż przyszłość, bo wiadomo, czego się po niej spodziewać.
I rzeczywiście, obie te tendencje wydają się nami pospołu władać. We wszystkich możliwych dziedzinach życia. Choćby w podróży. Każda podróżna jest rozdarta między pragnieniem dotarcia do celu swojej podróży i powrotu do miejsca, z którego wyruszyła. Bez względu na to, czy i jak bardzo sobie owe pragnienia uświadamia. Dlatego też każda osoba musi, na jakimś etapie podróży, zadać sobie pytanie, skąd, dokąd i po co zmierza. Podobnie jest z nami wszystkimi. Pytamy, ale co z odpowiedzią? Wydawałoby się, że odpowiedzi powinna nam dostarczyć filozofia. Szczególnie jej dziedzina zwana metafizyką. Ale, jak już na tych łamach wykazano, kilka numerów temu, metafizyka jest dziedziną pełną wewnętrznych sprzeczności i tak paradoksalna, że nie wiadomo nawet, czy istnieje. Dlatego filozofowie, którzy nie wkraczają na pola wiary, nie są w stanie udzielić nam odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku się posuwamy. I czy to dobrze, czy źle. Zresztą zostawmy filozofię, kto dziś pamięta, kto rozumie, czym ona jest?