Theaterfestival

Theater Fast

Normalerweise berichten wir nicht über Theaterstücke. Doch das 25. Prager Theaterfestival der deutschen Sprache findet diesmal vom 01.12. – 09.12 online statt und vielleicht findet sich das eine oder andere interessante Stück, das man vom Sofa aus schauen kann (alternativ sitzend auf dem Fußboden). Hier der Link zum Veranstalter (externer Link): http://www.theater.cz/de/. Wir werden berichten, wenn wir Zeit finden.

Ein Film. Viele Theorien. Und der Herbst.

©by M. Kuliniec

"Einsame Architektur" ©Zenvampires

1. Die Einsamkeit

Für Sartre war die Einsamkeit eine Abwesenheit Gottes. Abwesenheit einer höheren Macht, die nach dem Wunsch Kants die Rolle der Moral übernehmen sollte. Da Höhere Mächte nicht mehr bei unserer Beschreibung der Welt notwendig sind, fühlen wir uns einsam, wenn niemand da ist. Allerdings kann die Einsamkeit auch davon rühren, wenn wir denken, wir seien alleine mit unseren Emotionen. Wenn wir denken, nur ich alleine habe diese Gefühle, diese Emotionen, kann ich mich einsam fühlen. Einige Gruppentherapien sollen genau das Gefühl der Einsamkeit beim Patienten dadurch lindern, dass er mit Menschen mit ähnlichen Erlebnissen darüber spricht. In der Zeit der Pandemie, kann es vermehrt vorkommen, dass wir, eingeschlossen in unserer Wohnung, unserem Haus, unserem Leben, denken, es gehe nur uns so. Das stimmt aber meistens nicht. Da draußen gibt es andere Menschen. Und das ist eigentlich eine positive Nachricht. 

Es lohnt sich über die Gemeinsamkeiten nachzudenken. Zumal wenn wir einsam sind.

2. Die Anthropologie

Der Kulturrelativismus besagt, dass verschiedene Menschen, die in verschiedenen Kulturen leben und verschiedene Sprachen sprechen auch verschiedene Ereignisse verschieden erleben können. Und es stimmt zum Teil. In seiner Strukturellen Anthropologie verglich allerdings Claude Lévi – Strauss Aspekte kulturellen Lebens von Gemeinschaften, die weit voneinander entfernt sind. Der strukturelle Vergleich sagt lediglich, dass ein Stamm aus Brasilien ähnliche Rituale haben kann wie ein Stamm aus Australien. Es schließt keinen Universalismus dabei. Mit anderen Worten, er unterstellt den verschiedenen Gesellschaften keine Sachen, wie “gemeinsame Vorfahren” usw. Der Poststrukturalismus zerstörte die Möglichkeit des strukturellen Vergleiches nicht. Er konzentrierte sich auf die Unregelmäßigkeiten in der Struktur, in der Konstruktion. Er untersuchte mögliche Fehler und Abweichungen. Das Problem des Poststrukturalismus lag daran, dass er trotz seines Namens eher mit dem Universalismus kämpfte denn mit dem Strukturalismus. Mit Kant denn mit Lévi – Strauss oder Cassierer. 

Gehen wir in unseren Untersuchungen tiefer, fragen wir nicht nach einem Ritual sondern nach Empfindungen, nach Gefühlen der Menschen in verschiedenen Kulturen, bewegen wir uns auf der kognitiven Ebene, können die Ergebnisse andere sein. Es soll hier kein neuer Universalismus entstehen. Denn die Kultur, die Sprache kann sehr wohl einen Einfluss auf unsere Gefühle haben. Oder darauf, wie wir diese äußern. Es lohnt aber der Blick auf die Gemeinsamkeiten. Zumal wenn wir einsam sind. 

"Einsame Architektur" ©Zenvampires

3. Die Anthropologie

In Anthropology And Modern Life diskutierte Franz Boas die Möglichkeit des Nationalismus. Er stellte fest, dass der Nationalismus in seiner jetzigen Form praktisch unmöglich ist. Die Nation ist eine ziemlich abstrakte Konstruktion, die erst vor einer relativ kurzen Zeit entstanden ist (wie Boas fest stellt, gab es im Mittelalter in Europa keine nationalistischen Gefühle). Boas sagt, der Nationalismus hatte auch positive Kräfte, war aber zugleich der Grund für negative Gefühle. Der heutige Nationalismus erinnert eher an den Religionsersatz, den Émile Durkheim in Les formes élementaires de la vie religieuse beschrieb. Menschen versammeln sich hinter einem Symbol, einer Fahne, einem Zeichen um den abwesenden Gott  zu ersetzen. Was der Gott ist, das ist an dieser Stelle nicht interessant. Das Problem ist aber, dass wir, anthropologisch gesehen, fähig sind, uns mit einer relativ kleinen Gruppe von Menschen zu identifizieren. Manche haben mehr “Freunde” auf Facebook als Menschen mit denen sie sich identifizieren können. 

Es lohnt sich, über den Nationalismus nachzudenken. Zumal in der Einsamkeit. 

Es lohnt sich über die Zeit nachzudenken. zumal jetzt, wo wir einsam sind.

4. Die Zeit

Kant beschrieb die Zeit als etwas, das fließt. Es soll wie ein Fluss von A nach B fließen und dabei verstreichen. Wenn wir den egozentrischen Blick Kants anwenden mag seine Bemerkung vielleicht auch stimmen. Doch die Zeit kann auch anders fließen. In Japan gibt es den Begriff der Zeit, die zurück kehrt. 

Bruno Latour hat in Nous n´avons jamais été modernes beschrieben, dass das kantische Verständnis der Zeit uns dazu verleiten könne, vergangenes negativ zu beurteilen. Er beschrieb es anhand des Moments der Revolution. Revolutionäre machen einen Schnitt in der Zeit um sich von der Vergangenheit abzusetzen und das Gefühl zu haben, jetzt wird alles besser. Der Nationalismus funktioniert sehr ähnlich. Geübt darin, alte Zeit als vorsintflutlich zu bezeichnen und der eigenen alten  Technologie zu missachten ist es sehr einfach, auf andere Gesellschaften von oben herab zu schauen. Denn technologisch sind wir besser. Wir sind aber immer noch einsam. 

"Einsame Architektur" ©Zenvampires

5. Der Film 

Der Film erzählt all das nicht. Oder vielleicht doch. Wenn er es erzählt, so nicht vordergründig. Viel mehr im Hintergrund. Der Film wurde 2015 von Yann Arthus – Bertrand realisiert worden. Es zeigt Menschen. Und ihre Gefühle. Der Film ist frei zugänglich unter diesem Link (mit verschiedenen Sprachversionen: http://www.human-themovie.org. Und heißt Human. Es lohnt sich. In den Zeiten der Einsamkeit. 

New Horizons

Nowe Horyzonty

Nowe Horyzonty 2020

This year the 20th Nowe Horyzonty International Film Festival will held  not across cinemas in Wroclaw but online. You’ve time till 15th of November to watch the movies. More informations here. We’re going to watch some of the movies and maybe to write on what we saw here, on zenvampires.net

We will let you updated. 

Nowe Horyzonty

Głodne Duchy (Część II)

Publikujemy niniejszym drugą część tekstu Marka Gajdzińskiego pt. Głodne Duchy. Część trzecia ukaże się niebawem. Część pierwsza ukazała się tutaj.

© by Gajdziński, Marek, Artykuł ukazał się w BLIZA, kwartalnik artystyczny, 1.37 (2020), pp. 61 – 75

       Pól obfitujących w kokle nie brak w tej części Wysp Brytyjskich. Ale nie ze wszystkich można korzystać. Okresowo zakazuje się połowu kokli w rożnych rejonach po to, by po eksploatacji przez zbieraczy i ptaki miały szansę się zregenerować. I zanim znów pole będzie się nadawało do zbiorów, może minąć ładnych kilka lat. Dlatego tam, gdzie lokalne władze ogłaszają otwarcie, robi się tłok. Bo na kokle rzucają się nie tylko miejscowi rybacy, ale też przyjezdni z innych części kraju, zwabieni perspektywą łatwego zysku. Rybacy i farmerzy, biznesmeni i bezrobotni, ludzie odpowiedzialni i awanturnicy. Jak kiedyś w Ameryce, gdy poszła wieść, że nad rzeką Klondike znaleziono złoto. No i do tego gangsterzy. Przede wszystkim oni. Ludzie, którzy mają kontakty z imigrantami i są na tyle bezwzględni, że potrafią ich zmusić do dyscypliny i niewolniczej pracy z grosze. To tacy ludzie są królami łowisk skorupiakowych, to oni wyciągają z nich najwięcej pieniędzy. A jest ich sporo do wyciągnięcia – całkowitą wartość tych łowisk w UK szacuje się na 240 milionów funtów rocznie.

CITY IMPRESSION (TOD) | Author unknown | Photo ©by Max Dogin

       Dlatego pojawiły się mafie. Mafie ptaków, duchów, Chińczyków. Ptaki i duchy od wieków biją się tu ze sobą o owoce morza wszelkiej maści. Chińczycy pojawili się niedawno. Sytuację komplikuje fakt, że duchy nie działają razem, są podzielone na szereg innych mafii, takich jak mafia miejscowych rybaków, mafia Szkotów, czy mafia Walijczyków. No i mafia Polaków, ma się rozumieć. A jak różne mafie, to i o konflikty nietrudno. Wojna o wpływy stała się jedną z przyczyn śmierci 23 Chińczyków. Bo na początku zbierali normalnie, jak wszyscy inni, za dnia. Ale duchom się to nie podobało. Zaczęli ich przeganiać w miejsca, gdzie kokli nie było. A gdy próbowali wracać, spuszczano im manto i niszczono sprzęt. To dlatego wpadli na desperacki pomysł, by łowić po nocy. Albo przy bardzo złej pogodzie. By nie wchodzić duchom w drogę. 

Tradycja duchów to dla Chińczyków żadna tradycja. Oni w ogóle tak się nie bawią.

        Jak się łowi kokle? Właściwie to się nie łowi, tylko zbiera. Najpierw trzeba je tylko wyłowić spod piasku, w którym lubią się zagrzebywać – każda kokla ma wystającą poza skorupę nibynóżkę, która jej do tego służy. Żywią się odfiletowywanym z wody planktonem, a wody mają pod dostatkiem. Niechętnie spod piasku wychodzą, bo i po co? By je do tego zmusić, potrzebna nam drewniana ławeczka ze stalowymi nóżkami. To znaczy jumbo, tak się to urządzenie nazywa w rybackim żargonie. Tylko wygląda jak ławeczka. Odwrócona. Bo składa się z deski i uchwytów, dwóch prętów, które po położeniu deski na piasku sięgają człowiekowi do pasa. Chwytamy za te pręty oburącz i kołyszemy w jedną i drugą stronę, naciskając przy tym ciałem. Kosztuje to sporo wysiłku, ale zmiękcza piasek i powoduje, że zalegające kilka centymetrów pod powierzchnią kokle wychodzą na wierzch. Wtedy możemy je zebrać przy pomocy czegoś, co zwą cramb albo craam, a co przypomina widelec. Wrzucamy do dwóch wiader, a jak się zapełnią, zawieszamy wiadra na nosidle usadowionym na karku i ramionach (szelki, kluki, sądy, szuńdy, pedy, różnie je po naszemu zwą), i zanosimy kokle na brzeg. Tak jak nasi pradziadowie wodę ze studni nosili. Chińczycy tak się nie bawili, tradycja duchów to dla nich żadna tradycja. Zamiast ławeczki i widelca używali grabek, a wygrabione na powierzchnię muszle zbierali rękoma i wrzucali do sieci albo do sita, oddzielając reszki piachu. Czyste kokle ładowali do worków, a te wrzucali na pakę samochodu. Tak jest łatwiej i szybciej.

CITY IMPRESSION (MOINTANG) | Author unknown | Photo ©by Max Dogin

        Na pomysł z koklami wpadł Lin Mu Yong, lat 31, najważniejsza osoba w gangu. To on odbierał w liverpoolskim porcie przemyconych z Chin i organizował im życie. Pomagała mu w tym jego 18-letnia partnerka, Janie Bannister, jedyna biała w tym interesie, odpowiedzialna za opiekę nad Chińczykami. Jak w praktyce wyglądała ta opieka? Trudno powiedzieć, Janie znała tylko angielski, a i to nie najlepiej, mówiła z silny akcentem liverpoolskim, co znacznie utrudniało komunikację. Dlatego wzięli sobie do pomocy 29- letniego Lin Liang Rena, kuzyna Yonga. Ren wraz ze swoją partnerką, Zhao Xiao Qing, lat 20, sprawowali bezpośrednie rządy w grupie, do której trafiła Hua. 

Głowa węża. Tak w chińskim slangu nazywają się gangi przemytnicze.

       Hua wyszła z ładowni statku w porcie Liverpool pół roku wcześniej. Odebrali ją Głowy Węży, tak się mówi na przemytnicze gangi, w chińskim slangu. Najpierw kazali zadzwonić do domu z wiadomością, że dotarła szczęśliwie do miejsca przeznaczenia. Bo to był umówiony sygnał, że rodzina ma teraz wypłacić mafii w Chinach ostatnią ratę należności. Kiedy próbowała protestować, bo na razie to był tylko jakiś zrujnowany hangar, a gdzie ten obiecany dobrobyt – została przez jednego z przedstawicieli wężowej mafii pobita. Zadzwoniła. Mafiosi przekazali ją Renowi. Który miał się od teraz stać panem jej losu. Zawiózł ją do jednego z osiedli domków jednorodzinnych na przedmieściach miasta. Mieszkała w pokoju z sześcioma mężczyznami, w całym domu była ich ponad trzydziestka. Cała podłoga była zasłana materacami. Spano nawet w kuchni – tylko łazienka była wolna. To znaczy wtedy, gdy nie była zajęta. Ale to zdarzało się rzadko. 

        Ren załatwił Hua pracę w rzeźni, przy pakowaniu mięsa. I mimo że zarabiała o wiele więcej niż w Chinach, po opłaceniu pobieranego przez Rena czynszu za mieszkanie, składki na jedzenie i opłaty klimatycznej niewiele jej z tego zostawało. Za to Ren z samych rat za mieszkanie nieźle żył. Bo brał od wszystkich dwa razy więcej niż płacił właścicielowi domu, jakiemuś różowemu na pysku Anglikowi przypominającemu byczego psa. Znaczy się buldoga. Z punktu widzenia Hua, rzeczywistość wyglądała inaczej niż przedstawiali ją naganiacze z mafii wężowej w Fujian, którzy namówili rodzinę na wysłanie jej do Anglii. Nie tak różowo. Zupełnie nie. 

CITY IMPRESSION (UNBEKANNT) | Author unknown | Photo ©by Max Dogin

Wszyscy muszą jechać. Taki jest los kulisów. To znaczy imigrantów z Chin pracujących w ramach systemu współczesnego niewolnictwa.

       W tym samym domu co Hua mieszkał Zhifang, chłopak z innego miasta, ale z tej samej prowincji. Polubili się. W jakieś święto poszli razem do restauracji. Do chińskiej restauracji. Ale takiej prawdziwej, nie udawanej, jednej z tych, w której duchy mogłyby się poczuć nieswojo. Bo nie wiedziałyby, o co tu chodzi. Jedzenie podają tak, jak w sklepie się kupuje – surowe, w żaden sposób nie przygotowane. Do tego zapalają ci ognisko na stole, stawiają na nim dwa kociołki wypełnione jeden wrzątkiem, drugi olejem z przyprawami, i proszę, sama sobie wszystko gotuj czy smaż. No ale Chińczycy nie duchy, wiedzą doskonale, jak się zachować. 

      Zalewy do gotowania i smażenia mogą być przyprawione łagodnie, na średnio ostro, i na bardzo ostro. Przy czym są to określenia, do których prawdziwego znaczenia nie jesteśmy raczej przyzwyczajeni. Bo już przy smaku średnio ostrym wysiadają nawet najbardziej odporne duchy. A przed bardzo ostrym nawet Chińczyk z Fujian czuje respekt. 

       Objedli się za wszystkie czasy. A zwłaszcza za te ostatnie chude dni, które wiedli na kupowanych przez Rena zupkach z torebki i puszkach. Hua tyle w siebie napakowała, że w nocy rozbolał ją brzuch. A i tak nie zdołali zjeść wszystkiego, co zamówili. To u nich podobno normalne. Że zamawiają za dużo i potem zostaje. To jakaś oznaka statusu i pozostałość po wielkim głodzie. 

Część trzecia tutaj.

El Despertar

El Despertar 

©Text & Photos Camila Montoya

6:24 am…

Te ame solo un segundo, pero te dejo libre como lo soy, no se que esperas de mi pero yo de ti solo espero amor momentáneo.
Algo fugaz, amo a las personas lejos de mi…
Cuando están tan cerca no sé cómo reaccionar y mi cuerpo suele atacar como arma de defensa…
Lo sé, necesito amor como un bohemio, necesito arte como un artista.
Necesito sentir, llorar, reír, gemir, gritar, palpitar… Pero amando solo el momento y recordando no para quererte en mi vida solo para apreciar lo espléndido que fue besarte bajo una noche estrellada.

Gracias a los besos de las madrugadas frias, gracias a los besos que nos hacen sentir queridos, gracias por las emociones, por las nuevas experiencias y exploraciones 

Termine

Das Blurred Edges wird jedes Jahr vom Verband für Aktuelle Musik Hamburg veranstaltet und es verbindet Töne, Zufälle, Geräusche zu einem wunderschönen Erlebnis. Und es findet in der ganzen Stadt statt. In Hamburg. Bereits ab dem 15.10.2020 und dauert noch einige Tage. Hier (externer Link) findet Ihr das Programm. Es lohnt sich, hinzugehen. 

We all should be patient.

A talk. An interview. With Jade from Indonesia, who organises concerts and sometimes also promotes movies in Indonesia. Jade lives in Bandung, Indonesia. And we spoke some days ago about her experiences with movies.

©M. Kuliniec, “Zum Greifen nah”

Zenvampires: Jade, the cinemas across Europe are opened now. Also in the US you can watch a movie in a cinema. But there is no audience. People prefer to stay at home instead to go to a cinema. The New York Times wrote about it a while ago. How is your experience in Indonesia? I know, you love to watch movies. Do you visit movie theatres during corona?

Jade: In my city, in Bandung, the cinemas are still closed. But I heard it from other people from other cities. Yes. I miss cinemas. But no. Now we have to stay at home. For now it’s too dangerous. Look. You cannot drink, you cannot eat inside. It’s not the same. How can I relax without eating, without drinking in a cinema. In Indonesia we have special shops, where you can purchase popcorn, cola, some other drinks. I also heard, if a movie theatre opens, it is only for two hours. They open only for one movie. And only for forty people. No. I would like to stay at home now.

“I will lose the amusement while watching movies in a cinema during Covid.”

I can understand you. For me it will be horrible to seat in an empty cinema. It remembers me on the lockdown here, in Germany. As all shops were closed. I was in an empty shopping mall. It was like a lost place. You know that lost places in Europe. Empty buildings. But how is your opinion about the safety? Do you think, it is safe to visit a cinema now?

How can it be safe? I mean, you don’t really have the air circulation in a cinema. Cinemas are mostly inside. Big rooms where people breathe. I cannot imagine, it can be safe. And then take the toilet. How you can be sure, you are not infected using it. Sure, they clean it, but you cannot be sure. And there is a second point. Thinking about all those stuff, thinking about the danger, about the virus, I will lose the amusement watching the movie. I will lose the focus on it. At the end, when I leave the cinema I will forget, what the movie was about. This is not the reason, why I go to a cinema. When people will watch a movie at a movie theatre, they would like to be entertained, they want forget their daily life. It’s impossible with the virus.

Is streaming an alternative?

Sure. But it depends on the movie I’m going to watch. Some movies are perfect to watch it at home. But others you have to watch at a cinema.

©M. Kuliniec “Zum Greifen nah”

Of course, I miss all that. But I will wait.

You mean, some movies are made especially for movie theatres? Like some classical music, which was made for a church, for a special room?

Yes, of course. Look. When you take only the sound. It’s very difficult to make the same special sound at home. You maybe will have expensive speaker. But you probably do not seat in a big cinema hall. Sound in movies, also the music used in movies is made especially for big halls. And for cinema speakers. You had to buy a cinema in order to watch it for yourself.
But there is a second point. Everything what happens around the movie. When you go to the cinema, when you wait for the movie, when you maybe see your friends. You don’t have it streaming movies at home. For some movies you have special poster. Ads around and in the movie theatre. All this you don’t have when you stream movies at home.
And there is something different too. Snacks at cinemas. For me, it is a part of the experience. They sell it at cinemas and it is delicious. I cannot find it anywhere. They sell it only at cinemas in Indonesia.

Hollywood should be patient. We all should be patient.

Do you miss it? Do you miss movie theatres?

Of course I do. I miss all that. But you know. I will wait. Even for new movies, which are now available online. In my opinion, it isn’t a good idea to let them play online. Because we can wait. We all can wait and watch them next year. Maybe in two years, when it’s safer. So we can wait. You know, we are Asians. Wie love everything new. Also new movies. When they comes to cinemas, we also will watch them. It is not necessary to stream new movies now.

©M. Kuliniec “Zum Greifen nah”

It doesn’t makes sense to show those movies now.

Should Hollywood wait then?

In my opinion? Yes. They should be patient. We all should be patient. Some of the movies are postponed now. And most of movies on my watchlist are postponed. So. They can wait until we again can go to cinemas. I mean, we all will watch them. But not now. And not in empty cinemas nor online. To watch a new movie online for me is like… like when I watch an old one. I mean, sometimes I do it. Sometimes I watch old movies. But then I do it online, not at movie theatres. This is the difference. So, we should be patient. With the virus and with movies.

I think it too. I mean, there are some movie festivals online now. We had tho in Hamburg. But it’s not the same. So you can watch some new movies. Even independent movies, but I guess, also independent movies should wait.

Of course they should. The whole industry should. I mean, it doesn’t makes sense to show movies now.

You also promote some movies. How is it for you in your job?

We don’t promote movies now. It has changed. And I miss it. On the one hand we had meetings with directors. Now it is not possible to meet the director. Even if some cinemas are opened. They show movies without special guests. And on the other hand, to dress for an event, it was a very nice experience. Now I don’t have it. And I miss it too. But… As I told you. We should wait. We should be a little bit patient and everything comes back.

Jade, thank you for the talk.

Thanks a lot.

©M. Kuliniec “Frühling”

Brillo en la oscuridad

©by Camila Montoya
Camila is a writer from Medellin, Colombia

Brillo en la oscuridad

“Pulse” ©by Michael Kuliniec

Era una simple prostituta nada en especial, aunque para él no era así, para él… Era especial. 

Una clase de universo que él ha Sido el único que ha descubierto. Una virgen así me sentía, así me hacía sentir él. 

Llegamos a la habitación y está vez quise salir de la rutina, pedí tapar sus ojos, lo pensó por unos segundos, acepto, hice lo mismo.

Acaricié, el acarició, sentía su piel, quería que sintiera la mía, acariciaba mi espalda y mi vagina ya estaba húmeda, Moría por qué tuviéramos sexo, pues era lo más normal del mundo, pero no, tenía que aguantar, quería que fuera especial.
Sus manos cada vez estaban más cerca de mis pezones, con sus dedos acariciaba al rededor de mi seno, tocó mi peson, quería que me lo apretase y me lo mordiera. Mi vagina cada vez se ponía más y más húmeda y no sé que palpitaba más fuerte, mi vagina, mi corazón o mi alma. Tenía que aguantar, mi rebeldía, y mi obsesión por el sadomasoquismo, el dolor de mi cuerpo hacia que me olvidará del dolor de mi alma. No quería pensar en nada, solo quería sentir y disfrutar de sus caricias tan tiernas.

Sentí sus manos cerca mi vagina, acariciaba, y yo loca por gritar, gemirle, decirle que cogiese mi cabello y me diera una bofetada en mi culo… Me aguanté.

Llegó a mí clítoris y empezó hacer unos movimientos circulares, cómo si me tocase yo misma. Mis tristezas se iban, las preocupaciones del dinero ya no estaban, el hacía que todo desapareciera… que en el mundo solo estábamos el y yo.

No podía esperar quería que el penetrara mi vagina, aunque en todo esos minutos sentía que el penetraba mi alma. Recordé esas docenas de hombres que les hacia el sexo,  pero con las caricias de el, sentía que era el primer hombre, ¡JODER! Solo quería dejar mis pensamientos atrás y disfrutar de su piel, de su amor, me sentía amada, ¿quién lo puede creer? ¿Quién puede amar a una prostituta?

Deje que mis pensamientos desaparecieran me deje llevar, lo folle, le hice el sexo como yo sabía hacerlo, lo disfruté, y me encantó.

If you like our page, you can support us via PayPal. Just scan this picture using your phone . Thanks.

Cookie Consent mit Real Cookie Banner